0,00 

Cena okładkowa: 89,90

Brak w magazynie

Nigella Lawson

Kuchnia. Przepisy z serca domu

Czyli czym dla mnie jest kuchnia i dlaczego praktycznie w niej żyję?

Już bardzo dawno chciałam napisać tę książkę. Pierwszy raz wpadłam na ten pomysł niemal dziesięć lat temu i od tamtej pory stale odkładałam go na później. Być może po prostu odczuwałam wewnętrzną potrzebę spędzenia więcej czasu w kuchni, zanim mogłam o tym właśnie napisać. I pod słowami „w kuchni” mam na myśli raczej nie jedną, ale wiele rozmaitych. Wszystkie one się od siebie różniły, jednakże miały jeden wspólny mianownik – były dla mnie ulubionym miejscem domu.

Skoro jednak ma to być punkt wyjścia książki, to nie będę szukać wykrętów. Mam pełną świadomość, że nie da się udowodnić, że coś nie istnieje, pozwólcie jednak, że na początek odwrócę kota ogonem i powiem Wam, czym ta książka nie jest. Nie jest więc podręcznikiem ani instrukcją obsługi. Nie jest też przewodnikiem po stylu życia ani ambitnym traktatem. Zdecydowanie też nie została napisana jako praca z dziedziny historii społecznej, chociaż jestem przekonana, że każda książka kucharska ostatecznie tym właśnie się staje: historia naszego pożywienia jest bezdyskusyjnie historią tego, jak żyjemy, i tego, kim jesteśmy. W gruncie rzeczy ta książka jest po prostu opowieścią o moim romansie z kuchnią. Czymkolwiek może być odwrotność wciąż obecnie modnego gatunku, jakim są pamiętniki klęski i cierpienia, tym właśnie jest niniejsza książka – kroniką przyjemności.

Proszę Was jednak, byście wysłuchali mnie uważnie, twierdzę bowiem, że mój punkt widzenia nie wypływa z przeświadczenia, jakoby gotowanie było z istoty swojej brzemienne w jakiekolwiek wartości moralne, bądź opierało się na czystości zamiarów i godnych pochwały cnotach. W żadnym razie – nigdy do głowy by mi nie przyszło, żeby jedząc coś, czego nie ugotowałam własnoręcznie, odczuwać jakiekolwiek wyrzuty sumienia – rzecz jasna, dopóki mi to smakowało – podobnie jak nigdy nie odczuwałam wyrzutów sumienia, kupując gotowe ubrania, zamiast własnoręcznie szyć je dla siebie. Moim zdaniem zapał neofity i krytyczne podejście kucharza za wszelką cenę dbającego o prestiż zdecydowanie wyklucza wszelką radość z urzędowania w kuchni – a także, w gruncie rzeczy – poza nią. Ja nie gotuję dlatego, bo czuję, że powinnam, ale dlatego, że chcę. Co nie oznacza, oczywiście, że bywają takie chwile, kiedy mi się nie chce. Takie jest życie. Czasami rzeczywistość bierze górę nad romantyzmem, i aczkolwiek, jak już powiedziałam wcześniej, i z ręką na sercu ponownie deklaruję, kuchnia dla mnie nie jest miejscem, z którego chcę uciekać, ale do którego chcę, to przyznam się szczerze, że owszem, czasem kwestia gotowania nie przepełnia mnie poczuciem radości i nie promieniuję wtedy nadmiernym entuzjazmem.

Po, zdawałoby się, całych wiekach gotowania, odkryłam jedno – że jeśli coś pozostaje prawdziwe w kuchni, to jest równie prawdziwe poza nią. Stało się to moją mantrą i obawiam się, że jeszcze nie raz usłyszycie, jak ją recytuję. I proszę o wybaczenie, jeśli to zajeżdża dość przaśną filozofią, ale tak właśnie sprawy się mają. I chociaż bywają to przypadki sporadyczne – pod koniec długiego dnia lub wówczas, gdy jestem tak zmęczona, że samo utrzymanie się na nogach jest nie lada wyzwaniem – kiedy podchodzę do idei gotowania z mniejszym niż zazwyczaj upodobaniem, to niemal zawsze się przekonuję, że praca nad przygotowywaniem posiłku zmusza mnie do zastanowienia, czego się w niej przede wszystkim obawiałam i dlaczego. I to samo dotyczy wielu innych pozakuchennych obowiązków i zadań , jakie nam towarzyszą w życiu. Obawy przed sprawieniem zawodu, niedoskonałością czy fiaskiem oszukują nas, nabijają w butelkę, sprawiając, że zapominamy o tym, czego wszystkich nas niezawodnie nauczyło doświadczenie: że nie robienie czegoś, czego się obawiamy, zamiast uspokoić obawy, jeszcze je zwiększa. Być może pewnego dnia napisze książkę, którą zatytułuję „Bój się, ale mimo to gotuj”, chociaż w pewnym stopniu podejrzewam, że jest to, w rzeczy samej, podprogowy przekaz płynący z każdej napisanej przeze mnie książki…

Przekład: Katarzyna Skarżyńska, Anna Palmowska, Joanna Figlewska
Rok wydania: 2010
Oprawa: twarda
Format: 19,5x25 cm
Liczba stron: 512
ISBN: 978-83-924359-9-0